Pomoc dla Olka Pesty
Pomoc dla Olka Pesty
Pomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka Pesty
Czerwiec-lipiec (wpis 20.07.2014) Drukuj Email

 

Napadów padaczkowych nie ma, no z wyjątkiem takich delikatnych drgaweczek kilkusekundowych, zaraz po zaśnięciu, ale ja o nich nie wiem, bo już śpię, nawet mnie nie wybudzają...mamusia mi mówiła.
Zacząłem rehabilitację. Ćwiczenia/masaże z ciocią Martą miałem już od powrotu do domku, a teraz zacząłem hipoterapię, ćwiczenia i SI w TRATWIE, oraz dogoterapię.

Troszkę zapomniałem jak się ćwiczy, albo nie umiem się w tym odnaleźć do końca. Jestem taki "nastrojowy", udar troszkę mnie zmienił. Na razie nie "szalejemy" z ćwiczeniami, muszę na nowo się dostosować.
Jestem takim cudaczkiem, po prostu.

Ale upał, prawda? dla mnie to nie fajnie, na słońcu być nie mogę, jestem jak wiadomo serduszkowy a i udar drugi przeszedłem nie tak dawno, więc pilnować się trzeba, siedzę więc w domku większość dnia. Rano chodzę z tatusiem (7.30) na spacerki, co jeszcze jest chłodno, popołudniami zazwyczaj mam ćwiczenia i wieczorkiem jeszcze spacerek. Ale żeby urozmaicić pluskam się też w moim żółwiku, w tym co rok temu i będę miał nową własną piaskownicę, ale czadowo. Chodzę też na basenik, prawie codziennie a nawet i dwa razy, tak się zdarza. To dopiero zabawa, zjeżdżalnia, bicze, woda, ah, kocham wodę. Raz to nawet zabrałem wielkiego rekina, większego ode mnie, próbowałem na nim pływać, ale mi uciekał, to drań.


Ha, ale tego Wam jeszcze nie było. Moi wspaniali Rodzice zrobili mi super fajną niespodziankę. Pewnego pięknego dnia, zabrali mnie do autka i pojechaliśmy. Jechaliśmy niecałą godzinkę i dotarliśmy. Najpierw poszliśmy na pyszne gofry z bitą śmietaną. Potem pojechaliśmy pod taką duuużą fontannę, pryskała woda, z samiutkiej ziemi, do góry i na dół, raz jedne bicze, raz drugie, a wiecie, że ponoć ona w nocy świeci na kolorowo? Chciałbym to kiedyś zobaczyć, ale chyba jestem jeszcze za mały, żeby po ciemku chodzić po dworku, ale poczekam, co mi tam. Jednak wiecie, że gofry i fontanna, nie były tą główną niespodzianką? A ja myślałem, że to koniec atrakcji na ten jeden dzień. Otóż, wiecie gdzie mnie Rodzice zabrali? Do Planetarium w Toruniu. Jej, to dopiero był czad. Jechałem windą, wiecie jak windy na mnie działają prawda? Nie trzeba mówić. Weszliśmy do takiego okrągłego pomieszczenia, na około były krzesła. Usiedliśmy n wskazanych przez jednego Pana, który tam pilnował porządku. Zgasło światło. Przez chwilę nic nie było widać, nic, ale mi się to podobało. Potem pojawiły się gwiazdy, było jakbym był w niebie nocą, potem pojawił się głos. Głos, który zaczął opowiadać historię o Mikołaju Koperniku. Pojawiały się różne obrazy, obrazki, gwiazdy...czułem się jakbym latał, albo jakbym był w jakiej podróży, no mówię Wam, tak było fajnie, tak inaczej, tak superaśnie. Bardzo mi się podobało. Muszę jeszcze kiedyś przyjechać do tego planetarium. Wyszedłem mokry, spociłem się z wrażenia, ho. To nazywa się niespodzianka prawda? Moi Rodzice są naprawdę kochani i wiedzą jak mi sprawić przyjemność. Bardzo ich kocham :)

 


Pod koniec lipca czeka mnie jeszcze jedna rzecz. Muszę jechać na kilka dni na badania do szpitala, tym razem na kardiologie do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, tam gdzie od urodzenia leczę moje serduszko. Trzeba zbadać serduszko, jak pracuje, jak się ma. Minął ponad rok od operacji. To będzie taki bilans. Jakoś dam radę.