Pomoc dla Olka Pesty
Pomoc dla Olka Pesty
Pomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka Pesty
Święta Bożego Narodzenia ( wpis 30.12.2014) Drukuj Email

 

Przygotowania do świąt trwały już od dłuższego czasu. Najpierw postanowiłem napisać list do świętego Mikołaja. Miałem kilka życzeń, więc napisałem i cierpliwe czekałem do świąt.


Tydzień przed świętami, miałem ważne zadanie do wykonania. Pomalować i przygotować dla reniferków pierniczki. Ja to jeszcze nie umiem za bardzo, ale z pomocą mamusi udało się.
Musiałem posmakować jak smakują, ale ciiiiii, nie że ja jestem taki żarłoczek i wyjadam pierniczki reniferkom, ale trzeba było sprawdzić czy odpowiednio kruche, czy świeże i czy dobre, bo nie chciałbym żeby reniferki nie były zadowolone. Zadanie wykonane.


W międzyczasie przegotowań świątecznych, nie mogłem odpoczywać, a jakże, pracować trzeba i ciężko ćwiczyć. Tak też, miałem zajęcia dogoterapii. Bawiłem się z Aksą, a jednego razu to nawet podzieliłem się z nią moim Danonkiem.
Popołudniami ćwiczenia z ciocią Martą nie ma lekko, trzeba pracować.
Powiem Wam, że te ostanie dwa turnusy dużo mi dały. Wiecie, że umiem podnieść ładnie chorą rączkę i jak mam w niej chrupka to potrafię ją unieść i trafić do buźki, a chrupka zjeść, muszę to nakręcić i wstawić filmik, sami zobaczycie.

W całym mieszkanku pachniało jedzonkiem, które mamusia z tatusiem przygotowywali do wigilii. Czas naprawdę szybko zleciał i nadszedł ten magiczny, rodzinny i niepowtarzalny dzień.

Wieczór wigilijny spędziłem z moją kochaną mamusią i kochanym tatusiem. Były kolędy, był opłatek, choinka i wspaniała atmosfera rodzinnych świąt. Po kolacji nadszedł czas na rozpakowywanie prezentów, a sporo ich było, Mikołaj przyniósł mi niemal wszystkie prezenty o jakie prosiłem go w liście. Fajne było rozpakowywanie, frajda na maksa, zarówno dla mnie jak i dla mamy i taty, szczególnie taty, bo to on pomagał mi je wszystkie rozpakowywać.






Bardzo, bardzo chciałbym podziękować wszystkim ciociom, wujkom, babciom i dziadkom, za to że pomogli Świętemu Mikołajowi przynieść mi te wszystkie prezenty. Dostałem mnóstwo fajnych rzeczy, puzzle, układanki, kredki, kolorową pościel, zwierzątka, maskotki, autka, czapkę, ubrania i słodycze.
Bawię się wszystkim po troszku, powoli oglądam i uczę się jednocześnie, bo większość tych rzeczy nie tylko bawi ale i uczy.
Jesteście kochani jak zawsze.

Kiedy święta minęły ja zachorowałem, gardełko niesamowicie bolało, nie mogłem jeść, Rodzice jakoś mnie zmuszali, bo jeść trzeba, do tego kaszel, katar, osłabienie. Leki, inhalacje, oklepywanie...Następnego dnia dołączyli do mnie Rodzice. Ale mimo tego, że byli chorzy, opiekowali się mną i sobą nawzajem. Kto poczuł się odrobinę lepiej podawał leki, robił herbatki, gotował rosołek. Mamusia i tatuś mówią, że ja i tak jestem dzielniejszy niż oni, no skoro tak mówią to chyba tak jest, co? by nie kłamali? I tak jakoś wspólnymi siłami dobrnęliśmy do końca choroby, no i do końca roku.


A teraz czas na krótkie podsumowanie minionego roku, jak myślicie?
12 długich miesięcy minęło jak jeden dzień, jeden dzień pełen emocji, pracy, cierpliwości, zadań do wykonania, wielkiej miłości, szczęścia i radości, ale też łez, strachu i niepewności, jednak wszystko dobrze się skończyło...
Rok 2013 zmienił moje życie na lepsze, chociaż jego początek był fatalny-serduszko zaczęło się psuć wszystko dobrze się skończyło.
Luty-cewnikowanie serca
Marzec-oczekiwanie na decyzję co dalej z moim serduszkiem
Kwiecień-brak kwalifikacji do operacji w Polsce
Maj-kwalifikacja do operacji w Niemczech, zbiórka pieniędzy
Czerwiec-OPERACJA SERCA- UDANA!!!!!!!
Lipiec-okres rekonwalenscencji i turnus rehabilitacyjny, Łeba
Sierpień-turnus rehabilitacyjny, Ustka
Wrzesień- turnus rehabilitacyjny, Dąbki
Październik-intensywna rehabilitacja w domu
Listopad- turnus rehabilitacyjny, Tratwa
Grudzień-turnus rehabilitacyjny Tratwa, zabieg wstrzyknięcia botuliny w nóżkę

Szalony rok,
dziękuję za to, że jesteście ze mną cały czas, bez Was sami wiecie, że tak kolorowo by nie było.
A teraz mam naprawione serduszko, czuję się świetnie, mam zapał i siłę do ćwiczeń...
Plany i cele na kolejny rok są, a więc dalej podkasane rękawy i w drogę do osiągnięcia celu !!!!