Pomoc dla Olka Pesty
Pomoc dla Olka Pesty
Pomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka PestyPomoc dla Olka Pesty
Przyjęcie na oddział. ( wpis 16.01.2012) Drukuj Email

 

Poniedziałek. Rano, już o 8.00 stawiłem się na izbę przyjęć w Grudziądzu. 5 minut czekałem na lekarza. Była to znana mi z oddziały niemowlęcego, Pani dr.

Ona też mnie pamiętała. Kto by nie pamiętał takiego cudaka jak ja.

Zbadała mnie, przeprowadziła wywiad z mamą i poszliśmy na oddział dziecięco-młodzieżowy. Dostaliśmy osobna salę. Nawet mama miała swoje duże szpitalne łóżko. Aż trudno w to uwierzyć. Jeszcze tego samego dnia miałem pobieraną krew i zakładany wenflon. Mamusia była ze mną. A ja płakałem, lecz nie tak jak zawsze, na cały oddział. Tym razem byłem dzielniejszy. Całkowicie łez nie powstrzymam, ale staram się być dzielniejszy, w końcu jestem już coraz starszy.

Następnego dnia miałem tomograf komputerowy i echo serca. Wszystko w uśpieniu. Dostałem zastrzyk i usnąłem. Szybko zrobiono mi TK i zaraz pojechałem do kardiologa na echo serduszka. Echo wyszło dobrze, nic z serduszkiem się nie dzieje. TK też nie wyszło najgorzej. Na pewno nie gorzej niż ostatnie. Zaobserwowano jakieś krążenie oboczne oraz nieuniknioną duża bliznę poudarową. Wróciłem na salę, nadal spałem. Miałem podłączony kardiomonitor, który mierzył moją saturację i pracę serduszka.

Następnego dnia miałem badanie EEG główki, w czuwaniu. Siedziałem pół godziny podpięty kabelkami do komputera, na którym pisał się zapis EEG.

I tu na nim pokazało, że te moje zwroty główki, a później już jej wykręcanie i unoszenie dłoni to PADACZKA:, a dokładniej: Padaczka lekooporna objawowa z napadami ogniskowymi, zwrotnymi z towarzyszącymi zaburzeniami świadomości o niewielkim stopniu nasilenia. Kolejna choroba, kolejna diagnoza. Czyż nie za dużo tego?

Od razu wdrążono mi pierwszy lek przeciwpadaczkowy. Depakina, tak się on nazywa. Teoretycznie miałem po niej wymiotować, ale nic takiego się nie wydarzyło. Przynajmniej z tym jakiś plus. To był warunek wyjścia ze szpitala. Negatywnej reakcji na lek ni było, więc organizm zaakceptował go. W czwartek miałem jeszcze Dopplera, znane mi badanie-usg naczyń mózgowych, który też pokazało, że pojawiło się krążenie oboczne.

Ten pobyt oceniam jako najgorszy ze wszystkich. Nie mogłem wychodzić z sali, bo na oddziale było wiele różnych chorób, więc żebym się nie zaraził. Dawałem mamie w kość, przyznaje. Wieczorem nie mogłem zasnąć, jak już zasnąłem co chwile się budziłem, płakałem, mama w środku nocy musiała mnie nosić na rękach.

Jak tatko w dzień przyjeżdżał, odciążał mamę, ta, żeby naładowała siły, ale nie na długo to pomagało.

Zleciało 5 ciężkich dni i mogliśmy wyjść do domu. Z nową diagnozą, nowym lekiem i zaleceniami.

Miałem zestopować z rehabilitacją, tak, żeby się za bardzo nie wysilać. Teraz do domu przychodził rehabilitant, ten co na początku i ze mną ćwiczy. Tyle ile ja daję radę.

Za dwa tygodnie jadę do Grudziądza na badania krwi. Badania podstawowe: morfologia, oraz dodatkowe: próby wątrobowe, INR, poziom kwasu walpirynowego we krwi, na nasze poziom leku we krwi.